środa, 18 marca 2009

Edukacja a kultura popularna.

Zacznijmy od początku. Pierwszym słowem tematu jest edukacja. Czym więc jest edukacja? Edukacja to proces uczenia się, nauczania, ale także wychowania (to zapewne tylko jedna z wielu definicji edukacji, ale na potrzeby tego posta w zupełności nam wystarczy). W tym opisie pojęcia edukacji nie ma mowy o żadnej instytucji, ponieważ edukacja, to proces, który może odbywać się (i odbywa) wszędzie. Mimo tego moje pierwsze skojarzenie do słowa edukacja, to szkoła. Ponieważ w naszych warunkach- wydaje mi się- jest ono najzupełniej słuszne (kształcenie w Polsce ma przede wszystkim charakter instytucjonalny, nauczanie domowe istnieje jedynie w bardzo niewielkim zakresie...), więc spróbuję zastanowić się jakie relacje łączą szkołę z kulturą popularną.
Po pierwsze koniecznym jest stwierdzenie (i to jeszcze z edukacja szkolną nie ma nic wspólnego), że uczymy się poprzez kulturę popularną. Popkultura otacza nas z każdej strony i poruszając się w jej środku nie mamy możliwości odcięcia się od niej. Z tego wniosek iż niezależnie od tego czy mamy kontakt z tak zwaną kultura elitarną czy też nie, popkultura zawsze jest obecna w naszym życiu i zawsze przynajmniej pośrednio na nas wpływa. Zatem o ile nie żyjemy w klauzurowym zakonie zamkniętym skazani jesteśmy na wszechobecną kulturę popularną. A jak do tego ma się szkoła? Według mnie szkoła próbuje zajmować stanowisko opozycyjne do kultury masowej, lansując tak zwaną kulturę wysoką (sama terminologia odnosząca się do kultury narzuca nam już wartościujące podejście, epitety wysoka i niska wskazują kolejno na coś lepszego i gorszego). Szkoła odrzuca zatem kulturę masową jako coś gorszego, czemu nie warto poświęcać uwagi.
Ma to moim zdaniem przynajmniej dwa negatywne skutki. Po pierwsze kultura wysoka staje się kultura szkolną, a oznacza to dla mnie tyle, że poza szkołą nie chcemy mieć z nią nic wspólnego. Powstaje bowiem proste skojarzenie szkoła- kultura wysoka, jeżeli więc kojarzymy szkołę pejoratywnie, skojarzenie to jest automatycznie przeniesione na kulturę. Po drugie szkoła staje się w ten sposób oderwana od realiów. Ponieważ o ile z kultura elitarną mamy do czynienia jedynie w pewnych specyficznych okolicznościach, to z kulturą masową spotykamy się nieustannie.
Poza tym odcinanie się szkoły od popkultury jest praktycznie niemożliwe. Jeżeli bowiem nawet możemy wyeliminować kulturę masową z lekcji (choć jest to wątpliwe), to nie uda nam się to już z pewnością podczas przerw. Myślę więc, że zamykanie drzwi temu, co weszło już do środka jest co najmniej bezsensowne. Zatem rola szkoły z instytucji broniącej nas przed popkulturą powinna zmienić się w ten sposób, aby pomóc nam stać się krytycznymi odbiorcami tej kultury.

1 komentarz:

  1. Bardzo interesujący wpis. Czekam na kolejne Pani autorstwa.

    OdpowiedzUsuń